Dzisiaj rano wstałaś, ledwo przytomna, nie słyszysz, jak wstają domownicy, nie słyszysz otwierających się drzwi przez trzyletniego kompana do zabawy, nie słyszysz szczekania psiaka sąsiadów, ale czujesz. Czujesz, kiedy podnoszę się z łóżka – wtedy wiesz, że wstajemy. Wstajesz razem ze mną.
A co ja czuję? Kiedyś wstawałaś pierwsza, z niecierpliwością tupałaś i szczekałaś, jakbyś mówiła psim głosem: „Wstawaj, wstawaj, szybki spacer i ŚNIADANIE!”, pisane wielkimi literami, bo dla Ciebie znaczenie jedzenia było zawsze wyrażane głośnym szczekaniem. Dzisiaj też kochasz jeść, ale poranki są już spokojniejsze. Wyśpisz się i wstajesz ze mną.
Zjadłaś całą miskę, a teraz leżysz spokojnie, śpisz, czekając na kolejny spacer. Wiem, że ten najszybszy spacer będzie wieczorem, bo wtedy chcesz szybko załatwić potrzeby i lecieć na kolację. Może kiedyś wrzucę ten śmieszny filmik, jak pędzisz. Zawsze tak śmiesznie przyspieszasz, mimo że masz już swoje lata. Mimo że nie słyszysz i masz zwyrodnienie łapki, czuję, jakbyś wciąż miała nie 16 lat, a o połowę mniej, bo nadal zarażasz energią i radością.
Poszłyśmy na spacer – są jeszcze mroźne poranki, których nie lubię, ale dla Ciebie są znacznie lepsze niż gorące lato. Dostałaś śniadanie, ale oczywiście nie chciałaś jeść tak łapczywie jak zawsze. Czekałaś, aż coś smacznego dorzucę. Oczywiście prosiłaś oczami, łapką, a czasem szczekaniem – oh, jak rzadko teraz słychać Twoje szczekanie, odkąd nie słyszysz już tak dobrze. Ale kiedy coś bardzo, bardzo chcesz, zaszczekasz, to jedno zawsze pozostaje – Twoja determinacja.
Wiem, że słyszysz to, co naprawdę istotne – zawsze tak było. Czuję, że rozumiesz mnie lepiej niż ktokolwiek inny. Zawsze przy mnie, zawsze gotowa towarzyszyć, chronić, dzielić każdą chwilę. Teraz, choć masz mniej sił niż kiedyś, jestem tu ja – z jeszcze większą miłością i troską, gotowa opiekować się Tobą, tak jak Ty kiedyś opiekowałaś się mną.




